Renata Kosin „Jedwabne rękawiczki” (recenzja)

fot. Maciej Januchowski

Niedawno ukazała się powieść „Jedwabne rękawiczki” mówiąca o tajemnicach z przeszłości oraz o tym, jaką cenę czasem trzeba zapłacić za ich poznanie.

Laura wiedzie spokojne życie na ostatnim piętrze przedwojennej warszawskiej kamienicy, gdzie mieszka wraz mężem i córkami. Czuje się tam szczęśliwa i bezpieczna, do czasu, gdy znajduje na podłodze salonu amarantowy koralik ze strzępkiem srebrnej nici. Intuicja podpowiada jej, że jest on ważny, podobnie jak zdjęcie dziewczynki z lalką ukryte za obwolutą starego albumu, listy wypchane strzępkami znalezionych pod podłogą papierzysk oraz jedwabna rękawiczka z wyhaftowanym tajemniczym symbolem.

Chęć wyjaśnienia tajemnicy zaprowadzi Laurę do maleńkiego francuskiego miasteczka i domu z zamkniętymi okiennicami. Wewnątrz czekają na nią zarówno odpowiedzi, jak i nowe pytania.

Renata Kosin umiejętnie wprowadza kolejne wątki, które komplikują życie bohaterów. W pewnym momencie to, co dzieje się w książce może stać się dla nas nierealne. To zamierzony efekt, bo zakończenie skutecznie nas urealnia i sprowadza na ziemię. Autorka zamieściła w książce dużo elementów związanych z mistycyzmem, symbolizmem, ezoteryką, kabałą. Choć obciążają trochę tempo książki, to są dopracowane. Poza tym po stronach się mknie. Głównym motorem napędowym jest nasza ciekawość, ale sam język w tym mknięciu pomaga.

Jedną z zalet jest też to, że Renata Kosin zawarła w swojej powieści wiele emocji. Pojawia się zarówno uśmiech jak i powieje grozą. I jeszcze mała podpowiedź techniczna. By się nie pogubić w wątkach lepiej poświęcić na przeczytanie „Jedwabnych rękawiczek” trochę więcej czasu i zapoznać się z lekturą w całości. Czytanie na raty może nie być dobrym pomysłem.

Może ci się spodobać również Więcej od autora

zostaw komentarz