Agnieszka Krawczyk „Tylko dobre wiadomości” (recenzja)
Dziennikarka Izabela Oster z dnia na dzień rzuca pracę w telewizji. Nie wszystko jednak toczy się po jej myśli. Nowe oferty pracy nie spływają, a pracodawcy nie pukają do jej drzwi. Na szczęście przyjaciółka, Kamila Rudnicka-Clement, składa jej propozycję nie do odrzucenia.
Kobieta odziedziczyła bowiem podupadające pismo dla pań, natomiast Izabela ma jej pomóc w odzyskaniu dawnej świetności magazynu.
Muszą tylko przeprowadzić się do Krakowa…
Obydwie przyjaciółki stają przed bardzo trudnymi decyzjami. Ale właściwie dlaczego miałyby nie podjąć wyzwania?
Życie pisze różne scenariusze, a do odważnych świat należy.
Kobiety rzucają się w wir pracy. Los przygotował dla nich wiele niespodzianek: porywającą wenecką podróż, odzyskaną przyjaźń, wiosenny Kraków odkrywany na nowo, a wreszcie miłość…
Bo wszystko jest możliwe, tylko trzeba chcieć i odważnie spoglądać w przyszłość.
Agnieszka Krawczyk zachwyca w tej książce lekkim stylem. Po stronach się po prostu płynie i nawet można być zaskoczonym, że to już koniec. Autorka czaruje nas słowem. Właściwie to czaruje nas miejscami i ich opisami za pomocą słowa. Ponadto zabiera w przeróżne miejsca, łączy różne tematy, a ten koktajl jest niezwykle pyszny. Ci, którzy byli już w Wenecji mogą się w niej ponownie zakochać. Krawczyk nie zabiera swoich czytelników w oklepane, znane turystom miejsca. Ona pokazuje te ukryte, nieoczywiste, niewidoczne na pierwszy rzut oka, ale jednocześnie wcale nie gorsze od tych najbardziej znanych.
„Tylko dobre wiadomości” to ciekawie napisana książka, którą spokojnie możecie przeczytać w jeden weekend. Autorka porusza w niej kilka tematów: od miłości w zabieganych czasach, przez kryzysy w związku, aż po dawanie drugiej szansy.