Marcel Woźniak „Mgnienie” (recenzja)
Na rynku wydawniczym pojawił się drugi tom serii związanej z policjantem Leonem Brodzkim. Mowa o książce „Mgnienie” autorstwa Marcela Woźniaka.
Poprzednia część zatytułowana „Powtórką” zakończyła się zatrzymaniem Heraklita, odpowiedzialnego za morderstwo dziewczyny znalezionej w hali przemysłowej. Nawet gdy Heraklit ląduje za kratkami, policjant nie może długo cieszyć się spokojem. Brutalne morderstwo i porwanie młodej dziewczyny zmuszają go do wznowienia śledztwa. Sprawa jest trudniejsza, bo dotyczy jego rodziny, a morderca będzie zabijał póki nie złapie go policja. Brodzki zaczyna prawdziwy wyścig z czasem.
W Mgnieniu detektyw mierzy się z własnymi demonami i mrocznym przeciwnikiem. Dokąd prowadzi trop Trzeciego Człowieka? Jaką zagadkę skrywa przeszłość rodziny Brodzkich? Ile osób musi zginać, by detektyw rozwiązał zagadkę? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w lekturze.
Marcel Woźniak w kontynuacji historii związanej z komisarzem Leonem Brodzkim bardzo dużo miejsca poświęcił na wewnętrzne rozmyślania bohatera. Leon ma całkiem sporo spraw do przemyślenia i do łączenia zdarzeń ze sprawą. Nie bez przyczyny choćby jego ojciec, były policjant popełnia samobójstwo. Na dodatek Woźniak wymyślił, że córka komisarza Brodzkiego zostanie porwana. Ilość wątków, wydarzeń, które dzieją się w „Mgnieniu” może być tylko wyznacznikiem dobrego kryminału. Nic nie jest proste, na początku nawet trudno połączyć ze sobą te wszystkie wydarzenia. To też obraz tego, jak okrutne emocje czy postawy mogą prezentować ludzie.
Warte jest zaznaczenia również to, że książka mimo, ze jest kryminałem, to Woźniak wprowadza czytelnika jakby w spokojny nastrój. Opinie wydarzeń nie buzują wielką dawką emocji. Są dosadne i szczegółowe, ale napisane spokojnym tonem.