Eduardo Jáuregui „Siedem prawd” (recenzja)
Na krótko przed czterdziestymi urodzinami Sara León uświadamia sobie, że nie jest szczęśliwa. Praca w Londynie nie sprawia jej już satysfakcji. Związek z Joaquínem niepokojąco stygnie. Na skutek kryzysu gospodarczego nad jej rodziną w Hiszpanii zebrały się czarne chmury. Ale najgorsze dopiero ma nadejść.
To wówczas w jej życiu pojawia się (ściśle rzecz biorąc, wchodząc do niego przez okno) Sybilla, pełna elegancji i tajemniczości abisyńska kotka, która zdaje się wiedzieć o egzystencji Sary więcej niż ona sama. Ze swoim przenikliwym, kocim spojrzeniem, osobliwym poczuciem humoru i mądrością gatunku obserwującego ludzi od tysięcy lat Sybilla oferuje Sarze pomoc w uporaniu się z jej problemami oraz w odzyskaniu marzeń.
Jest tylko jeden szkopuł: Sara podejrzewa, że Sybilla może być kolejnym potwierdzeniem początkowego stadium jej rozchwiania emocjonalnego. A może niektóre koty potrafią mówić?
Jak przekonuje autor – Jest wiele dróg prowadzących do szczęścia, ale koty znają wszystkie skróty.
Niewątpliwie książka ma pozytywny wydźwięk. Autor mówi nam w niej, że życie powinno przeżyć się w pełnym skupieniu, ale nie zapominać również o radości z jego trwania. Przekaz ten ukrył w symbolice, ale myślę, ze z łatwością się do niego dokopiecie sami. Na dodatek znaleźc w niej można sporo mądrości, które gdzieś nam umykają w codziennym ekspresowym trybie życia, a szkoda byłoby o niech zapomnieć.