Piotr Górski „Kruk” (recenzja)

fot. Maciej Januchowski

Ostatnio bogato zrobiło się na rynku w kryminały. Tym razem o „Kruku” Piotra Górskiego, który debiutuje.

Jak wygląda fabuła:

Na plaży w Jelitkowie znaleziono skórzany worek, przykryty warstwą podmorskich roślin i muszli. Przez rozdarcie wystawała z niego zniekształcona ludzka dłoń.
Prokurator Marta Krynicka nalega, by śledztwo poprowadził komisarz Sławomir Kruk, który rozwiązał już niejedną równie makabryczną sprawę. Wezwany z urlopu policjant rozpoczyna żmudne zbieranie dowodów i przesłuchania świadków. Jednak, wbrew jego oczekiwaniom, największym problemem okazuje się współpraca z prokuraturą, która teraz sugeruje, by nie wnikał zbyt głęboko w sprawę i zakończył dochodzenie tak szybko, jak to tylko możliwe. Kruk nigdy nie był niczyją marionetką, dlatego nadal uparcie dąży do prawdy, ale ta sprawa zaczyna go przerastać. Nadepnął na odcisk bardzo wpływowym i niebezpiecznym ludziom.

 

Kryminał „Kruk” jest debiutem Piotra Górskiego. Przyznam szczerze, że da się to wyczuć, ale nie jest to takie łatwe. Autor bardzo dopracował swoją powieść. Nie daje ani na chwilę odpocząć. Świat tytułowego policjanta Kruka nie jest łatwy i przyjemny, jednak on się w nim czuje jak ryba w wodzie. Jego działania, zachowanie często przysparza nam szybsze bicie serca, podnosi adrenalinę.

Na szczęście autor pozostawił sporą furtkę do kontynuacji powieści i mam nadzieję, że tak właśnie się stanie, bo ciężko sobie wyobrazić, by tak szybko musielibyśmy się pożegnać z jego przygodami.

Debiut jak najbardziej udany i oby więcej takich na czytelniczym rynku.

Może ci się spodobać również Więcej od autora

zostaw komentarz