Claire Douglas „Ktokolwiek widział” (recenzja)

fot. Maciej Januchowski

Jest to nowa powieść autorki bestsellerowego thrillera „Siostry”!

Co do fabuły

Są wspomnienia, które potrafią prześladować całymi latami.
Są sekrety, przed którymi nie sposób uciec. Są zagadki, które domagają się rozwiązania. Czasami jednak lepiej zostawić przeszłość tam, gdzie jej miejsce. Odkryta po latach prawda może okazać się zbyt przerażająca…
Frankie Howe po raz pierwszy od kilkunastu lat wraca do rodzinnego Oldcliffe. Stara się rozwikłać tajemnicę zaginięcia swojej szkolnej przyjaciółki, Sophie. Brat Sophie – Daniel – jest przekonany, że dziewczyna została zamordowana. Ich prywatne śledztwo w tym kierunku nie przynosi jednak żadnych rezultatów. W dodatku tragiczne wspomnienia i przygnębiająca atmosfera miasteczka fatalnie wpływają na psychikę Frankie..

Bardzo się cieszę, że Douglas nie zawodzi czytelnika. Książka trzyma w napięciu cały czas, aż szkoda się od niej odrywać, ale z drugiej strony aby ją przeczytać za jednym razem trzeba poświęcić dużo czasu. Na szczęście bieganie po stronach ma naprawdę szybkie tempo. Przez cały czas żyjemy tym co dzieje się na stronach powieści. Co równie mnie cieszy finał nie jest taki, jaki byłby przez czytelnika spodziewany. Wielki plus dla autorki za to zaskoczenie. Cieszą też niedomówienia czy poszlaki. Stopniowanie napięcia jest idealnie rozłożone na kartach książki. Douglas doskonale wiedziała co chce osiągnąć i jak zauroczyć czytelnika.

Może ci się spodobać również Więcej od autora

zostaw komentarz