Dorota Milli „To jedno lato” (recenzja)
W końcu rozpoczęły się wakacje, więc pozycja jak najbardziej na czasie. Na rynku wydawniczym swoją premierę w połowie czerwca miała książka „To jedno lato” Doroty Milli.
Czasem jest tak, że okładka i opis książki kuszą nas tak bardzo, że nie możemy się oprzeć. Tak jest właśnie z propozycją od Doroty Milli. Sama forma wydania daje nam już namiastkę ciekawości, iście letniej ciekawości.
Od pierwszych stron poznajemy Lukrecję Lis. Jest to dziewczyna z charakterem. Pracuje jako doradca klienta w jednym z warszawskich banków. W jej życiu wydarza się kolejna miłosna porażka. Lukrecja czuje, że musi odpocząć. Chce wziąć oddech do wielkiego miasta. Postanawia wyjechać do rodzinnego Dźwirzyna. Chce też stworzyć nowy plan na życie. W rodzinnej miejscowości poznaje Huberta, lokalnego kierowcę busa. To lato ma być dla nich wyjątkowe, choć dla Huberta Lukrecja jest raczej wakacyjną zdobyczą. Tak przynajmniej, traktuje ją na początku tej historii. Nadbałtyckie tereny służą im bardzo dobrze.
„To jedno lato” jest idealną propozycją na wakacje z jednego głównego powodu – to książka lekka, przyjemna, niezobowiązująca można byłoby powiedzieć. To samo można powiedzieć o języku, którego używa Dorota Milli. To z kolei sprawia, że te 500 stron, które liczy sobie książka, mijają w zawrotnym tempie. Autorka postawiła na wielość opisów, które czasem pozwalają nam na odejście od fabuły, jednak szybko do niej wracamy w kolejnych zdaniach. Dla jednych będzie to zarzut, dla innych, którzy lubią takie zabiegi, będzie to zaletą.
Bohaterowie nie są nam obojętni. Lukrecję albo od razu polubimy, albo znienawidzimy. Nie wykluczone nawet, ze pierwsze odczucie sympatii zmienią się później u was w antypatię. To przez jej wielkomiejski styl. Podobnie jest z Hubertem, jednak u niego za wadę można uznać cwaniactwo i bycie luzakiem. Choć moim zdaniem jedna i druga cecha są nad wyraz przez niego wykreowane.
Choć w założeniach jest to książka o wakacyjnym romansie, który może przerodzić się w coś więcej, niż tylko chwilowe zauroczenie, autorka ukryła w tej historii drugie dno. Być może jest ono związane z pewnego rodzaju przemianą bohaterki.
Książkę polecam tym, którzy szukają lekkiej lektury. Być może uda Wam się już przeczytać podczas weekendu. Wystarczy poświecić dwa dłuższe wieczory.