Keith Donohue „O chłopcu, który rysował potwory” (recenzja)
Trzy lata temu siedmioletni Jack Peter Keenan omal nie utopił się w oceanie. Od tamtej pory mieszkający w przybrzeżnym miasteczku w stanie Maine chłopiec śmiertelnie boi się wychodzić ze swego domu. Jego zajęciem staje się rysowanie potworów, a gdy te zaczynają żyć własnym życiem, na wszystkich pada cień grozy. Holly, matka Jacka Petera, słyszy nocami dziwne odgłosy dobiegające od strony oceanu. W poszukiwaniu pomocy odwiedza katolickiego księdza i jego japońską gospodynię, którzy karmią jej wyobraźnię historiami o duchach i katastrofach morskich. Jej mąż Tim krąży po plaży, rozpaczliwie poszukując grasującej na wydmach niesamowitej zjawy. A Nick, jedyny przyjaciel chłopca, beznadziejnie wikła się w sieć upiornej potęgi rysunków. Wszystkich wokół Jacka Petera nęka to, co widzą i uznają za rzeczywiste, ale tylko on zna prawdę, którą skrywają koszmary czające się za bezpiecznymi ścianami domu.
„O
chłopcu, który rysował potwory” to hipnotyzująca opowieść
o psychicznej trwodze i nieujarzmionej wyobraźni.
Jednak nie dla każdego. Dlaczego? Akcja długo się rozkręca. Autor
chyba za bardzo postanowił opisać wszystko dookoła. Takie mam
odczucie. Poza tym fabuła jest dość prosta. A na dodatek
inspiracje albo nawiązania do Stephena Kinga są łatwo
dostrzegalne. Choćby osadzenie akcji w miasteczku nieznacznie
różniącym się nazwą od tego, w którym King umieścił akcję
kilku swoich książek. Przypadek? Nie sądzę.
Drugim poważnym niedopatrzeniem są bohaterowie. O ile ten główny jest bardzo wiarygodny i dopracowany, to w kwestii pozostałych miałem raczej odczucie, że są nierealni. Autor próbuje pokazać rodziców Jacka Petera jako opiekuńczych i przejętych losem dziecka, a z drugiej strony ich zachowanie kompletnie temu przeczy.
Warto jednak docenić autora za wykorzystanie motywu dziecięcych strachów. Któż z nas nie bał się wieczorem, kiedy światła w domu gasną, zaglądać po łóżko? Kolejnym wartym podkreślenia pozytywnym aspektem jest opis choroby głównego bohatera. Jego zachowania i sposób bycia są bardzo realistyczne i naturalne. Tu autor musiał sporo się dowiedzieć na ten temat. Świetnie, ze sięgnął po wiedzę.
Ogólnie rzecz biorąc nie jest źle, ale fantastycznie też nie. Są momenty klimatyczne, wiejące grozą, z ciekawymi wątkami, ale czasem wieje nudą lub widoczne są niedociągnięcia.