Ruth Renedell „Grzechy ojców”
Autorkę możecie już kojarzyć z audycji Weekend z dobrą książką, gdyż jakiś czas temu przedstawiałem jej ksiażkę „Z najlepszymi życzeniami śmierci”. „Grzechy ojców” są kolejną częścią cyklu o nadinspektorze Wexfordzie.
Co do fabuły:
To była
brutalna, okrutna zbrodnia, popełniona szesnaście lat temu…
Po
tym, jak zmasakrowano toporem bezradną staruszkę w jej własnym
domu, Herbert Painter, złota rączka pani Primero, został osądzony
i skazany. Nadinspektor Wexford jest pewien, że powieszono
właściwego człowieka. Jednak wielebny Archery ma wątpliwości…
ponieważ jego syn zamierza poślubić piękną, błyskotliwą córkę
Paintera. Pomału, krok po kroku, zaczyna odkrywać tajemnice
z przeszłości i dochodzi do konkluzji, że czasami
zbrodnia rodzi zbrodnię…
Mieszając
się w życie świadków, którzy wiele lat temu byli
przesłuchiwani w sprawie o morderstwo pani Primero, budzi
coś więcej niż duchy przeszłości.
To co warte podkreślenia w książkach autorki to to, że zawsze jej zakończenia są spektakularne. Nawet zeby odgadnąć wcześniej kto jest sprawcą trzeba się naprawdę natrudzić. Mnie za kazdym razem jednak zaskakuje finał powieści. Tradycyjnie już Renedell pisze swoim flegmatycznym stylem. No cóż, taki urok tej pisarki. Zaletą jest z kolei to, że książki jak na bogatą fabułę nie są obszerne. Mają zazwyczaj około 300 stron. Czcionka jest duża, a książka niewielka. Łatwo ją zabrać ze sobą do torby czy nawet aktówki.