Małgorzata Hayles „Wśród nocnych cisz” (recenzja)

fot. Maciej Januchowski

To mroczny thriller zbudowany na przemyślanej fabule i psychologicznej prawdzie postaci, z precyzyjnie stopniowanym napięciem. 

Jest ciepły październikowy dzień, gdy Dagmara odbiera telefon od czaplineckiej policji. Z pobliskiego jeziora Komorze wyłowiono zwłoki jej męża. Kobieta wyrusza do Cisz. 
Już wkrótce okaże się, jak niewiele wiedziała o Pawle, który robił wszystko, by jego tajemnicza przeszłość nigdy nie wyszła na jaw. 

W małej miejscowości Dagmara zawiera nowe przyjaźnie i stara się dopasować puzzle układanki, ale szybko dochodzi do wniosku, że lepiej nie ufać nikomu, szczególnie gdy nie wiadomo, kto jest mordercą, a kto ofiarą. 
„Pamiętaj, Dag, nic nie jest takie, jak się wydaje…” – czy ten list wysłał do niej przed śmiercią faktycznie jej mąż? 
Kim jest opóźniony umysłowo Romek, który na strychu starego poniemieckiego domu przetrzymuje małą dziewczynkę? I dlaczego ona nie mówi? 
Z jaką klątwą przyjdzie się zmierzyć Dagmarze? To tylko nieliczne pytania jakie się rodzą w trakcie lektury.

Na początku warto podkreślić, że główna bohaterka Dagmara jest anglistką z Poznania, a takie małe aspekty związane z Wielkopolską zawsze działają na mnie pozytywnie. Ciekawy aspektem jest również opowiadanie historii z kilku perspektyw. Niby każda z postaci opowiada o czym innym, ale finalnie wszystkie elementy tej układanki do siebie pasują. Daje to również bardzo przemyślaną przez autorkę koncepcję swojego dzieła.

Warto również zaznaczyć, że autorka wplotła w opowieść dość szczegółowe opisy krajobrazu Pojezierza Drawskiego. Miejsca bardzo urokliwego i malowniczego. Opisy są bardzo realistyczne, jednak trudno by nie były, bo autorka mieszka w tej okolicy.

Książka została zaprezentowana w audycji 13 stycznia

Może ci się spodobać również Więcej od autora

zostaw komentarz