To może być ciekawa seria kryminalna. O „Dekadzie” i „Furii” Michała Larka (na marginesie)
W środę (2 sierpnia) swoją oficjalną premierę będzie miała „Furia” Michała Larka. Będzie to pierwsza książka z serii, której tytuł brzmi „Dekada”. Trzeba przyznać, że zapowiada się ciekawie.
Ten tekst nie ma być recenzją „Furii”. Na to przyjdzie jeszcze czas. Właściwie już za chwilę recenzja pojawi się w audycji „Weekend z dobrą książką” i na stronie. Chciałbym jednak choć odrobinę zdradzić na co możecie liczyć. Niewątpliwie miał na to wpływ pewien starszy mężczyzna, który widział w moich rękach „Furię”, kiedy czekając na dworcu autobusowym umilałem sobie na czytaniu kryminału czas. Przed wejściem do autobusu powiedział, że czytał zapowiedź, chyba w „Angorze” i jest ciekawy jakie są moje odczucia. Czuję, że za mało mu powiedziałem, wiec dla niego (może kiedyś tu trafi) i dla innych mu podobnych. Zanim o tym, wklejam poniżej opis książki.
Zimny poniedziałek, październik 1992 roku. W lesie zostają odnalezione zwłoki atrakcyjnie ubranej kobiety. Randka? Gwałt? Prostytucja?
Policjanci z Komendy Wojewódzkiej mają trudne zadanie. Zeznania świadków są mętne, ktoś widział odjeżdżającego niebieskiego żuka, ktoś słyszał, że po okolicy kręcił się jakiś obcy. Sprawą zajmuje się Harry, legenda poznańskiej policji. Komisarz ma słabość do alkoholu, pięknych kobiet i brudnych zagrywek podczas przesłuchań. Towarzyszy mu posterunkowa Katia Domagała, która właśnie zaczęła pracę w Wydziale Kryminalnym. Przypuszczenia prowadzą ich do mężczyzny skazanego w przeszłości za gwałt. Niestety, nie zdążą z nim porozmawiać…
Pojawiają się nowe ofiary – każdą z kobiet uwiódł ten sam, czarujący i przystojny mężczyzna o śniadej cerze. Policja zaczyna polowanie. Katia na własną rękę sprawdza teren, na którym działa zabójca. Tymczasem jej partner niespodziewanie znika…
(źródło: Wydawnictwo Czwarta strona)
Dzięki uprzejmości Michała książka trafiła w moje ręce jeszcze przed premierą. Bardzo za to dziękuję. Zapewne kiedy to czytacie ja już jestem po lekturze, bowiem od razu zabrałem się za czytanie. Już pierwsze strony spowodowały, że historia przedstawiona w powieści jest wciągająca. To kolejna dobra książka, która trafiła do mnie i poruszała temat morderstwa i świata policjantów. Tym razem jakby bliższa ze względu na znajomość – choć z nazwy – miejscowości, w których toczy się akcja.
Po stronach płynie się bardzo szybko. Te ponad 400 stron udało mi się przeczytać w 5 dni, głownie ze względu na to, że musiałem poświęcić też trochę czasu na inne książki, które muszę zrecenzować w audycji. Przez to musiałem też czasem cofać się np. o stronę, by wrócić do fabuły i odnaleźć się w sytuacji. Proste to nie było, bo Michał Larek pozwala na kilka przerw w wybranych przez siebie miejscach.
Niemniej jednak jeżeli macie ochotę na dobry kryminał, w którym nic nie jest oczywiste, policjanci pracują na pełnych obrotach, możecie śledzić ich sposób na rozpracowanie sprawy i poznać myśli bohaterów, ich emocje, przypuszczenia, to nie zawiedziecie się na lekturze „Furii”.
P.S. wspomniałem, że jest całkiem sporo erotyki?