Jill McGown „Morderstwo na starej plebanii” (recenzja)
Coś dla tych, którzy lubią książki z gatunku kryminału i thrillera. Na polskim rynku wydawniczym ukazała się pozycja pod tytułem „Morderstwo na starej plebanii” Jill McGown. To też dobra lektura dla tych, którzy preferują tak zwane lekkie kryminały.
Zacznijmy jednak od fabuły:
Śmiertelny cios w głowę pozbawił życia Grahama Elstowa, ale pastor i jego żona raczej go nie opłakiwali. Elstow był ich zięciem, który kilka miesięcy wcześniej ciężko pobił ich córkę Joannę. Niestety wszystko wskazuje na to, że sprawcą zbrodni jest ktoś blisko związany z rodziną, ale nikt nie zamierza przyznawać się do winy. Duet złożony z inspektora Lloyda i sierżant Judy Hill błąka się po labiryncie potencjalnych zabójców, niezliczonych motywów i własnych powikłanych relacji. Chociaż sprawa z pozoru wydaje się banalna, policjanci dostrzegają szereg wątków pobocznych, które należałoby zbadać.
Odczucia co do książki mogą być różne, bo nie każdemu lekkość tej książki przypadnie do gustu – mówię tu o typowych fanach kryminałów. Ci, dla których mocno skomplikowane wątki i sporo szczegółów przeszkadza, pokochają tę książkę. Na pewno nie ma tu nużących opisów, bardzo skomplikowanych łamigłówek, ale cech typowych dla kryminału książka nie traci. Są po prostu podane w lżejszej formie. Można nawet powiedzieć, że jest to kryminał klasyczny. Bohaterowie nie posiadają specjalistycznego, kosmicznego sprzętu, a sprawa toczy się metodą rozmów i tak zwanego „chodzenia od drzwi do drzwi”.
Niestety są też minusy, o których muszę powiedzieć. Przede wszystkim zakończenie, na które czeka się długo jest strasznie krótkie. Finał akcji rozgrywa się zaledwie na kilku stronach. To trochę zawód, bo jednak kulminacja fabuły mogłaby sprawić nam przyjemność nieco dłużej niż kilka minut. Z drugiej jednak strony warto zaznaczyć, że sztucznie napompowane byłoby nie do zniesienia i ciągnęłoby się w nieskończoność.
Drugim minusem są postawy śledczych. Są oni stronniczy i łamią zasady dobrego śledztwa czyli np. dopasowują dowody do tezy. Nie wiem czy to był celowy zabieg autorki, ale nie wypadło to najlepiej.
Mimo wszystko jeżeli ktoś chciałby spędzić czas z książką np. wieczorem przy gorącej herbacie, albo podczas dłuższej podróży pociągiem to jest to dobra pozycja dla niego. Nie znuży was ale i nie nabawicie się rumieńców czy szybszego bicia serca.