Marta Obuch „Metoda na wnuczkę” (recenzja)

fot. Maciej Januchowski

To doskonała pozycja dla tych, którzy chcą oddać się lekkiej i zabawnej lekturze. Książka, dzięki której możecie oderwać się od codzienności i zapomnieć o otaczającym świecie. Na dodatek znajdą w niej coś dla siebie miłośnicy komedii i kryminałów.

Zacznijmy jednak od fabuły:

Adam Gryziewicz spotyka kobietę swych marzeń, ale zostaje przez nią źle zrozumiany i nagle z dentysty musi przeistoczyć się w romantycznego artystę malarza. Sprawa jest trudna, ponieważ powinien dysponować pracownią, na dodatek zobowiązał się przecież do wykonania portretu, choć nie potrafi rysować.
Jego wybranka, Ewa, to bystra osóbka, która również ma mnóstwo na głowie. Musi odnaleźć złodzieja zaginionego obrazu, uchronić brata przed zawarciem małżeństwa z pewną zołzą, wyswatać nieśmiałą przyjaciółkę i zrobić z niej zmysłową femme fatale, a przede wszystkim chce dać pstryczka w nos zapatrzonemu w siebie pseudoartyście.
Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, kiedy zza grobu odzywa się prababcia Matylda…

Przyznam się, że jest to pierwsza książką Marty Obuch, którą miałem okazję przeczytać. Jak to z każdym pierwszym razem miałem drobne obawy. Jak się okazuje zupełnie niepotrzebnie. Pierwsze strony już okazały się sporym zaskoczeniem. Lekkość tej książki sprawia, że czytający odczuwa sporo przyjemności z jej czytania. To co przemawia na korzyść tej pozycji to wpleciona wiedza z zakresu medycyny, dietetyki czy nawet numerologii. Takie wartości dodane w książkach lubię. Zawsze można się dowiedzieć czegoś ciekawego. Absurdalność opisanych sytuacji jest tak dobrze skonstruowana, że czasem nawet trudno sobie je wyobrazić.

W ciekawy i zabawny sposób autorka plącze losy bohaterów. Jest to idealne połączenie dla niewymagającego czytelnika. Z kolei Ci, którzy mają nieco wyższe oczekiwania co do fabuły, mogą być delikatnie rozczarowani. Niemniej jednak jeżeli skupimy się na poczuciu humoru zawartym w książce to tragedii nie będzie. Podobnie jest z lekkością, o której wspomniałem i która poprawia ocenę „Metody na wnuczkę”. Bohaterowie książki są charakterni i temperamentni. Może nieco przerysowani, ale w tej konwencji się to sprawdza. Poprzez nich autorka pokazała kilka ludzkich cech, którymi raczej chlubić się nie powinniśmy. Na dodatek w dobry sposób zostały wyśmiane, a dzięki temu w pewien sposób możemy spojrzeć na nie w innym świetle.

Metodę na wnuczkę” polecam tym, którzy chcieliby przeczytać coś lekkiego, niewymagającego szerokich rozmyślań i zabawnego. Przyjemność znajdą tu zarówno fani kryminału jak i komedii, ale moim zdaniem ci drudzy zdecydowanie większą.

 

Może ci się spodobać również Więcej od autora

zostaw komentarz