Holly Robinson „Hotel nad zatoką” (recenzja)

fot. Maciej Januchowski

Jest to powieść o kobietach i dla kobiet. Mówiąca o trzech siostrach, o ich życiu, wyborach, rozczarowaniach czy relacjach rodzinnych. Szczególnie te ostatnie potwierdzają zasadę, że nie zawsze jest tak pięknie jak byśmy sobie tego życzyli.

Rodzinne więzy łączą nas na zawsze – bez względu na to, jak daleko próbujemy od nich uciec…

Trzy siostry Bradford znane są z urody, pięknych głosów, legendarnych przodków i eleganckiej matki, która od dnia, kiedy zniknął jej mąż, samotnie prowadzi stary Hotel nad Zatoką Szaleńców.

Najstarsza została i stworzyła sobie z pozoru idealne życie: wyszła za mąż, urodziła dziecko i pomaga matce prowadzić hotel. Dwie młodsze uciekły, by spełniać marzenia. Po serii kiepskich decyzji obie muszą wrócić do domu, stawiając czoło krytycznej matce i najstarszej siostrze. Wszystkie postanawiają urządzić przyjęcie urodzinowe dla matki, z trudem starając się utrzymać w tajemnicy fikcję, które z taką pieczołowitością tworzyły. Ale kiedy otwierają się stare bolesne rany i wychodzą na jaw rodzinne sekrety, siostrzane więzi zostają wystawione na ciężką próbę.

Kameralne, szczere spojrzenie na siostrzeństwo, pełne ciepła i humoru. Fascynująca historia o rodzinie: o tym, co ją potrafi rozbić, ale przede wszystkim o miłości, która cementuje jak nic innego.

Autorka bardzo starannie stara się przedstawić świat każdej z postaci. Stąd też narracja prowadzona jest z perspektywy różnych bohaterów. Dzięki temu są oni nam bliżsi i możemy ich bardziej poznać. To bogactwo wątków i postaci było w pewien sposób niebezpieczne i mogło zakończyć się wielką klapą, jednak Robinson udało się stworzyć ciekawą propozycję i można powiedzieć, że bardzo udaną.

Niewątpliwie to kobiety są podstawą i głównym tematem tej powieści. Bohaterki zostały przedstawione w sposób ciekawszy, pełniejszy, bardziej rozbudowany. Mężczyźni są raczej dodatkiem, jakby uzupełnieniem stworzonego przez Robinson świata. Niestety są oni przedstawieni raczej negatywnie, jako ci, którzy porzucają swoje żony, jako łachudry, niewierni i niegodni zaufania. Z drugiej jednak strony są też ci wyidealizowani.

Jest kilka wątków, które w pewnym momencie książki zostają rozwiązane inaczej niż moglibyśmy sobie to wyobrazić. Autorka poszła bardziej stronę amerykańskich historii rodem z Hollywood. Być może nie chciała dołować swoich czytelniczek, a dać im sporo pozytywnych bodźców. Z jednej strony jest to zarzut, ale z drugie może być zaletą. Zależy jakie gusta ma czytelnik, jednak dla mnie raczej byłby to zarzut.

Przede wszystkim „Hotel nad zatoką” jest powieścią o relacjach rodzinnych na różnych płaszczyznach. Znajdziecie tu relacje pomiędzy matką a córką, trudne relacje pomiędzy rodzeństwem, ale nie zabraknie też o sile więzi czy ich wartości. To też poniekąd przekonywanie nas, ze nawet trudne relacje z bliskimi nam osobami są bardzo wartościowe, są potrzebne i mogą dopełnić nasze życie.

Na koniec dodam, że powieść czyta się naprawdę bardzo szybko. Zdaję sobie sprawę, że możecie ją nie tylko polubić, ale może Was urzec.

Może ci się spodobać również Więcej od autora

Pokaż komentarze (1 |)