Remigiusz Mróz „Inwigilacja” (recenzja)
Na tę książkę trochę musiałem poczekać, ale było warto. Jak Remigiusz Mróz wydaje kolejny swój kryminał, to wielu dostaje gorączki. Fani kryminałów go uwielbiają i myślę, że określenie „książę polskiego kryminału” nie będzie w tym wypadku nad wyraz.
„Inwigilacja” to kolejna część opowieści o prawniczce Joannie Chyłce i aplikancie, jej podopiecznym Zordonie. To ekipa od trudnych i głośnych spraw. Tym razem, w piątej części opowieści prawniczka podejmie się prowadzenia sprawy muzułmanina podejrzewanego o planowanie zamachu terrorystycznego. To coś co lubi Chyłka. Będzie głośno o niej i o sprawie. Jednak z biegiem czasu nic nie wydaje się takie, jakim się wydaje. Sam oskarżony nie daje jej praktycznie żadnych informacji. Na dodatek przyjdzie się mierzyć jej z zachowaniem swoje urazy i współpracę z konkurencją. Poza tym w „Inwigilacji” poznajemy jeszcze bliżej samą Joannę. W jej życiu szykuje się rewolucja. Ci, którzy śledzą jej poczynania od samego początku mogą być nieco zdziwieni niektórymi posunięciami. Tymi bardziej nazwijmy je „kobiecymi”, które Joannie kiedyś mogłyby wydać się słabością. Posłuchajcie fragmentu książki.
Remigiusz Mróz w ciągu roku wydaje kilka książek. Z resztą znany jest z tego, że dziennie musi napisać minimum 10-15 stron, bo inaczej uważa, że nie wykorzystał odpowiednio dnia. Ktoś mógłby powiedzieć, że w ten sposób jego książki tracą na jakości. Nic z tych rzeczy. Jedną z wielkich zalet „Inwigilacji” jest aktualność. Znajdziemy w niej osadzenie fabuły w czasach współczesnych, tematycznie ciągle aktualnych. Mam tu na myśli obawy przez muzułmanami, dokonywanie zamachów terrorystycznych czy inwigilacji przez służby. Świat przedstawiony przez Mroza pokazuje nam jak daleko może posunąć się władza, kiedy wykorzystuje swoje uprawnienia w sposób maksymalny, czasem na granicy prawa, a czasem być może nawet je łamiąc.
Kolejną zaletą jest język jakim została napisana książka, tempo fabuły, niezwykłe dialogi, które czasem wykraczają poza tematykę, ale jednocześnie pokazują relację między ludźmi np. relację pomiędzy Chyłką a Zordonem. Cięty język Joanny sprawia od czasu do czasu, że podczas czytania pojawia się na naszej twarzy uśmiech. To za sprawą humorystycznych aspektów jej wypowiedzi. Choć „Inwigilacja” ma około 600 stron to ani się obejrzycie, a już będziecie na końcu.
Z racji tego, że mamy wakacje i przed wieloma z Was długie podróże to mam dla Was dobrą radę. Jeżeli chcecie by wasza podróż np. autobusem trwała bardzo krótko, to zaopatrzcie się koniecznie w „Inwigilację”. Jadąc autobusem odcinamy się zupełnie od świata dookoła nas.
P.S. Czasem jednak warto się oderwać na sekundę lub dwie by zorientować się czy nie pojechaliśmy tym autobusem za daleko 😉