Uzodinma Iweala „Ani złego słowa” (recenzja)

fot. Maciej Januchowski

„Ani złego słowa” to nagradzana powieść o odmienności, imigracji i brutalności policji, ale także potędze słów i o tym, kto ma prawo mówić otwarcie o sobie i innych ludziach.

Syn nigeryjskich imigrantów, Niru, wiedzie z pozoru idealne życie. Chodzi do kościoła, wierzy w Boga, jest wybitnym sportowcem, a jesienią idzie na Harvard.

Niru nie jest jednak taki, jak wymarzył sobie jego konserwatywny ojciec. Chłopak skrywa tajemnicę, za sprawą której wyruszy w podróż w poszukiwaniu własnej tożsamości: przez szalone imprezy z zakochaną w nim Meredith i pierwsze inicjacje, po mroczne nowojorskie kluby, aż do dramatycznego finału.

Choć „Ani złego słowa” opowiada o nastolatku, to zdecydowanie o „młodzieżówce” w pełnym znaczeniu tego terminu nie możemy mówić. Zapytacie dlaczego? Otóż powieść jest tak napisana, że również dorosły czytelnik z zainteresowaniem ją przeczyta. Rozważania głównego bohatera, ale też opisy relacji m.in. pomiędzy nim a jego ojcem są, moim zdaniem, na wyższym poziomie emocjonalnym, niż wskazywałby na to wiek Niru.

Kilka słów o książce powiedzą Wam teraz Karol i Adrian z Wydawnictwa Poznańskiego, którego nakładem ukazała się powieść.

Warto podkreślić wątek religijności, który pojawia się w powieści. A wykorzystano tu dość typowy schemat leczenia za pomocą modlitwy. Główny bohater uczestniczy w takiej terapii, gdyż zadecydowali o tym jego rodzice. Najpierw u pastora, a następnie u innego duchownego poleconego przez pastora. Oczywiście tego typu praktyki nie prowadzą do wyleczenia, co też udowadnia w książce autor. Nie mniej jednak watek ten podkreśla złożoność sytuacji w której znalazł się nastolatek.

Dodam jeszcze od siebie, że język, którym została napisana książka jest prosty. Autor zawarł jednak w nim potężny ładunek emocjonalny. Dzięki temu połączeniu przekaz trafia do nas w 100 procentach, bez domyślania się czy wielkiego wysiłku intelektualnego.

Powieść „Ani złego słowa” nie zakończy się happy endem. Nie będzie łez szczęścia, nie będzie gratulacji, nie będzie radości. Odnajdziecie natomiast w sobie sporo współczucia, poczucia krzywdy lub niesprawiedliwości i smutku.

Może ci się spodobać również Więcej od autora

zostaw komentarz