D.B. John „Gwiazda Północy” (recenzja)

fot. Maciej Januchowski

Troje obcych ludzi poświęca wszystko, aby stawić opór reżimowi Korei Północnej.

W tym świetnie przemyślanym thrillerze autor ujawnia nieznane sekrety kraju, do którego wstęp ma niewielu – a jeszcze mniej może się z niego wydostać.

W 1988 roku nastolatka o koreańsko-amerykańskim pochodzeniu zostaje porwana z plaży w Korei Południowej przez służby Korei Północnej. Dwadzieścia dwa lata później jej siostra bliźniaczka wciąż szuka zaginionej i staje się obiektem zainteresowania CIA. Wkrótce odnajduje dowody, że porwana może nadal żyć w Korei Północnej i wyrusza do samego centrum okrutnego reżimu.

To co trzeba oddać autorowi to to, że stworzył dzieło nieszablonowe. Bohaterom przyświecają różne ideały, a miejsce jest nam tak nieznane, że możemy je sobie tylko wyobrazić.

Co ciekawe „Gwiazda północy” jest debiutem D.B. Johna i to niezwykle udanym. Widać, że jest przemyślana i dopracowana. Nie została napisana na kolanie lub w niechlujny sposób. Jak na pierwszy thriller polityczny to dobra prognoza na przyszłość, na kolejne książki. Jeszcze warto dodać, że autorowi można zaufać. Był w Korei Północnej, spotkał mieszkańców tego kraju, w jakiś sposób ich poznał i na podstawie tego się zainspirował.

Książka została omówiona w audycji Weekend z dobrą książką – wydanie z 25/11/2018

Może ci się spodobać również Więcej od autora

zostaw komentarz