Agnieszki Płoszaj „Ogrodnik” (recenzja)
To powieść, która łączy ze sobą wątki kryminalne, romansowe i sensacyjne.
Po wyjściu cało z konfrontacji z Witoldem Dalesem i jego synem Julii wydaje się, że wreszcie będzie mogła spać spokojnie. Cóż, boss mafijnego półświatka jest co prawda gotów zrezygnować z zemsty, ale… Julia nie ma wyjścia – będzie musiała z nim współpracować, żeby chronić swoich bliskich. Tymczasem partner Julii, Tomek, prowadzi śledztwo w sprawie zakatowanej na śmierć nastolatki. Dziwnym trafem znowu wszystko kręci się wokół Julii i Mani, a zagadka ma swoje korzenie w gorącej Samarkandzie.
Bez wątpienia w powieści Agnieszki Płoszaj nie brakuje emocji i dobrego pomysłu na fabułę. Autorka buduje jednocześnie dwie historie o tym, do czego może prowadzić miłość, jak może być zdeterminowana, co może wydobyć z człowieka i do jakich działań może go popchnąć. To doskonały przykład działania miłości i tego, do czego zdolna jest dla niej druga osoba. Obie te historie są potrzebne, by finalnie dojść do wniosków, które przed chwila wymieniłem. Jedna jest sentymentalna, a druga ma charakter kryminalny.
Warto również zaznaczyć, że „Ogrodnik” to powieść, w której autorka przemyca takie wątki jak lojalność, konsekwencję w działaniu czy bezkompromisowości podłego świata. Płoszaj sprawnie operuje językiem, jej bohaterowie posługują się językiem potocznym, przez co pokazana została jego rola i znaczenie w budowaniu akcji.
Bohaterowie powieści nie są płytkimi postaciami. Autorka przyłożyła się do ich budowy, przez co są oni ciekawi i namacalni. Bez wątpienia na pierwszym planie góruje Julia Bronicka, która prowadzi ze swoją koleżanką kawiarnię, jest w związku z policjantem, a na dodatek musi zmagać się z lokalnym gangsterem. W książce kobieta została przedstawiona jako „twarda babka”, która jest dzielna, asertywna, łatwo się nie poddaje i jest bardzo inteligentna. Jednocześnie nie chce pokazać swojej słabości innym, nie chce pokazać, że czuje się zagubiona, słaba czy że czasem też ma ochotę się rozpłakać. Julia jest też łącznikiem pomiędzy dwiema dziejącymi się w książce historiami.
Z kolei Tomasz Mielczarek, policjant i partner Julii jest tym bohaterem, którego rozrywa dylemat. Z jednej strony chciałby postępować zgodnie z etyką zawodową, z drugiej jednak chce być też oddany swojej ukochanej. Jedno i drugie jest trudne do połączenia, a może nawet niemożliwe.
Jest jeszcze profesor Madecki, który odgrywa dużą rolę w wydarzeniach dziejących się w powieści. Profesor i policjant są zupełnymi przeciwieństwami w fabule, jednak łączy ich sporo punktów. Choćby to co myślą i jak postępują. To ciekawe połączenie dwóch bohaterów, które poczyniła autorka.
„Ogrodnik” jest lekturą wielowymiarową. Zdecydowanie to kobiety grają tu pierwsze skrzypce. To opowieść m.in. o odpowiedzialności kobiet za siebie w krytycznych momentach. Nie zabraknie w niej wątków związanych np. z aborcją. Autorka porusza również temat uprzedmiotowienia kobiet, wyborów z jakimi muszą się mierzyć w kontekście seksualności i dramatycznych wyborów będących pokłosiem przypadkowych kontaktów seksualnych. „Ogrodnik” jest historią ludzkiej desperacji. Każdy z bohaterów zaczynając od Julii, a kończąc na lokalnym gangsterze wnosi część siebie i swojej historii do fabuły. Każdy z nich ma również inne priorytety, wyzwania czy oczekiwania.
Na koniec dodam, że Agnieszka Płoszaj postawiła na sporą ilość dialogów, szczególnie pomiędzy Julią i Manią. Nie można o nich powiedzieć, że są nudne, jednak chyba jest ich trochę za wiele. Czasem ma się przez to wrażenie odchodzenia od głównego tematu.