Naomi Alderman „Siła” (recenzja)

fot. Maciej Januchowski

To książka, która zdobyła nagrodę „Women’s Prize for Fiction” w 2017 roku. Jest to jedna z najbardziej prestiżowych brytyjskich nagród literackich przyznawana corocznie za powieść anglojęzyczną z ostatniego roku, opublikowaną przez kobietę bez względu na jej obywatelstwo. Książka została okrzyknięta „feministyczną dystopią na czasy #metoo”.

Co do fabuły:

Kobiety na całym świecie odkrywają, że mają siłę: jednym dotknięciem mogą zadawać straszny ból, a nawet zabijać. Nagle wszyscy mężczyźni zdają sobie sprawę, że stracili władzę. Nadszedł Dzień Dziewczyn – ale co przyjdzie potem?

Świat u Alderman jest znajomy: młody chłopak z bogatej nigeryjskiej rodziny opalający się przy basenie, adoptowana dziewczyna, której opiekunowie, ludzie bardzo religijni, ukrywają swoją prawdziwą naturę, amerykańska polityczka średniego szczebla i twarda londyńska dziewczyna z bandyckiej rodziny. Ale w tym świecie zaszła pewna istotna zmiana, która połączyła losy wszystkich postaci, prowadząc do brzemiennych w skutki wydarzeń.

To nie tylko opowieść o tym, co by było, gdyby władza trafiła w ręce kobiet. Siła z bezkompromisową śmiałością pokazuje świat, w którym obecnie żyjemy.

Trzeba przyznać, że autorka rysuje obraz świata rządzonego przez kobiety wyrazistą kreską. Wszystko zaczyna się od nastolatek, które odkrywają, że z ich ciałem dzieje się coś niezwykłego, a przy okazji, ze mogą być wojowniczkami. Z jednej strony budzą fascynację, a z drugiej grozę. Alderman odwraca porządek świata. Chłopcy zamykani są w domach, kiedy to na ulicach zaczynają grasować gangi kobiet. Z czasem także zabiera się im wszelkie prawa, w tym prawo do prowadzenia samochodu czy samostanowieniu o sobie. Na początku może to bawić, jednak nietrudno sobie to wyobrazić. Jednak spektakl przemocy wobec mężczyzn trwa w najlepsze, albo dopiero się rozpoczyna.

Autorka pokazuje, ze każda płeć dąży do władzy. To owa władza jest czymś co generuje zło i odnoszenie się bez szacunku do drugiej strony. To również owa władza ma być odpowiedzialna za odbieranie praw jednej czy drugiej stronie. Przez to, jak toczy się fabuła, kwestie płciowe zostały trochę zmarginalizowane. To władza i dominacja nad drugim człowiekiem jest czymś co wyrasta na pierwszy plan.

Książka „Siła” nie jest lekturą trudną. Wpisuje się w nurt literatury popkulturowej. Jeżeli tylko nie oczekujecie od niej zbyt wiele, to jej przeczytanie będzie przyjemne. Jednak pewnym jest to, że nie jest ona bezmyślnie napisana. „Siła” skłania do przemyśleń choćby w kwestiach dominacji. Autorka pokazuje, że wspomniana dominacja jednej płci nad drugą może prowadzić do tragedii. Tkwiąca w nas agresja trudna jest do wyplenienia, tak samo jak ciągłe dążenie do władzy.

Może ci się spodobać również Więcej od autora

zostaw komentarz